Firma, która wygrała przetarg na schwytanie kur i przewiezienie ich do schroniska, zrezygnowała z kontraktu
Kiedy w latach 90. rada miasta Torrevieja otworzyła Park Narodów —„jednego z największych terenów zielonych w mieście, o powierzchni prawie 40 000 m2, z dużym jeziorem, które rysuje sylwetkę kontynentu europejskiego, i placem zabaw idealnym dla najmłodszych”, jak opisuje strona internetowa miasta poświęcona turystyce—, stał się domem dla zwierząt, takich jak kaczki, gęsi i pawie. W 2014 roku wszystkie one powitały nowego gościa: 40 kur, które według lokalnych mediów zostały najwyraźniej porzucone przez jednego z mieszkańców i które z czasem i dzięki dobrej passie rozmnożyły się.
Obecnie szacuje się, że w Torrevieja żyje około 700 kur, które swobodnie spacerują po mieście, głównie w tym parku. „Są duszą parku. To bardzo piękne, ponieważ rodzice przyprowadzają tu dzieci, aby karmiły kurczaki” – powiedział w tym tygodniu jeden z mieszkańców w wywiadzie dla RTVE. „Dzieci dobrze się z nimi bawią i nie sądzę, aby kurczaki bardzo przeszkadzały” – skomentował inny. Problem polega jednak na tym, że populacja kurczaków rośnie.
W związku z tym w styczniu rada miasta ogłosiła przetarg „na świadczenie usług kontroli, odłowu i transportu dzikich ptaków z rodziny kuraków na terenie gminy Torrevieja”. Jak podała rada miasta, „celem niniejszego zamówienia jest kontrola populacji ptaków z rodziny kuraków w różnych miejscach gminy, a także zapobieganie ich rozprzestrzenianiu się. Biorąc pod uwagę specyfikę i potrzeby przedmiotu umowy, a także konieczność monitorowania w różnych punktach miasta po wstępnym schwytaniu i transporcie, czas trwania umowy wynosi 12 miesięcy, a podstawowy budżet przetargu wynosi 26 296 euro (z VAT). Maksymalna liczba schwytanych i przeniesionych ptaków wynosi 700 w całym okresie obowiązywania umowy”.
Zwycięzca przetargu rezygnuje z umowy
Zwycięzcą przetargu została firma Ecoplanín Xestión e Información Ambiental z siedzibą w Galicji, która złożyła ofertę w wysokości 19 600 euro (co odpowiada około 28 euro za schwytaną kurę, w porównaniu z 37 euro przewidzianymi przez radę miasta). Jednak zadanie schwytania (żywych) 700 kur w ciągu roku (58 zwierząt miesięcznie) okazało się znacznie trudniejsze, niż mogłoby się wydawać, ze względu na „drobny druk” umowy, i firma, która wygrała przetarg, właśnie zrezygnowała z kontraktu. Powód: firma nie wiedziała, że schwytane zwierzęta muszą zostać przeniesione żywe do schroniska, które sama miała zorganizować.
„Bardzo nam przykro z powodu szkód, jakie mogliśmy wyrządzić władzom miasta Torrevieja i mieszkańcom, zwłaszcza z powodu opóźnień, jakie to może spowodować” – powiedział dziennikowi El País Miguel Ángel Fernández, dyrektor Ecoplanín. „Jesteśmy firmą zajmującą się kontrolą gatunków egzotycznych i mieliśmy już do czynienia z populacjami żółwi galapagos, ale te zostały przewiezione do ośrodka rehabilitacyjnego Xunta, którego nie musieliśmy szukać” – dodał.
Teraz władze miasta będą musiały skontaktować się z innymi firmami, które zgłosiły się do przetargu, aby dojść do porozumienia z jedną z nich. Jednak, jak podkreśla lokalna gazeta Información, większość z nich zajmuje się „zwalczaniem szkodników”. Tymczasem, nie zważając na kontrowersje i drobny druk umów, kury nadal zajmują się swoimi sprawami.